Dzień szósty. Tercja. Nabożeństwo za duszę dopiero co zmarłego brata Malachiasza, bibliotekarza. Młody Adso siada w kościele, wyczerpany mnogością zaskakujących, tragicznych i zda się bezsensownych wydarzeń. Chór braci intonuje Dies irae. Adso zapada w dziwny sen. Śni, ze znalazł się w klasztornej kuchni, potem w refektarzu i tam jest świadkiem najdziwniejszej uczty, jaką kiedykolwiek widział. Opat, bracia, praojciec i pramatka, zastępy dziewic i matron starotestamentowych, patriarchów i świętych rycerzy, Tobiasz, Beniamin, Dawid, Łazarz, Rut, Zuzanna, Piotr, Eliasz, mało tego: sam Jezus i apostołowie zbierają się, by ucztować.
padł rozkaz opata i Salomon zabrał się do nakrywania stołu, Jakub i Andrzej przynieśli wiązkę siana, Adam rozsiadł się pośrodku, Ewa położyła się na liściu, Kain wszedł ciągnąc za sobą pług, Abel ze skopkiem, by wydoić Brunellusa
Umberto Eco, Imię róży, tłum. Adam Szymanowski
To dopiero początek szalonej biesiady.
W refektarzu było coraz tłumniej i wszyscy jedli ile wlezie. Jonasz podał do stołu dynie, Izajasz warzywa, Ezechiel morwy, Zacheusz kwiaty sykomoru, Adam cytryny, Daniel łubin, Ananiasz śliwki wielkie jak diamenty, Lia cebulę, Aaron oliwki, Józef jajko, Noe winogrona, Symeon pestki brzoskwiń, podczas gdy Jezus śpiewał Dies irae i wesoło skrapiał wszystko to pożywienie octem, wyciskając go z małej gąbki, którą wziął z włóczni jednego z łuczników króla Francji
Sen szalony, w szalonym tempie, senna mara zdaje się ocierać o bluźnierstwo. Nie tyle świat, co Biblia na opak.
Jezus przełamał chleb, rozdzielił rybę, Jakub krzyczał, ponieważ Ezaw wyjadł mu całą soczewicę, Izaak pożerał koźlę z rusztu, Jonasz gotowanego wieloryba, a Jezus zachowywał post przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy.
Obżarstwo, opilstwo. Cielęta pieczone w całości, dziczyzna, śródziemnomorskie ryby, bliskowschodnie owoce i warzywa. Leje się strumieniami mirtynek, rywuła, sorrento, małmazyja, klaret, hipokras. Biesiadnicy nie grzeszą wstrzemięźliwością, pojawiają się oznaki nadużycia
Adam bulgotał leżąc na wznak i wino wypływało mu z żebra, Noe przeklinał przez sen Chama, Holofernes chrapał niczego nie podejrzewając, Jonas spał jak kamień, Piotr czuwał aż kur zapieje
Po pijaństwie oczywiście bójka, zamęt, nie wiadomo, kto z kim, a przeciwko komu. Wreszcie biblijni prorocy i królowie, apostołowie i starotestamentowe heroiny mieszają się z mnichami w przedziwnym korowodzie i wyruszają z opatem szukać w lesie trufli… Opowiada potem Adso swój sen Mistrzowi, Wilhelmowi z Baskerville, który ma odpowiedź prawie na wszystko. I ten uświadamia mu, że osoby i tragiczne wydarzenia ostatnich dni zlały mu się w jedno ze słynną Ucztą Cypriana, opowiadającą o godach weselnych, jakie król Joel wyprawić miał w Kanie Galilejskiej.
Coena Cypriani, utwór niesłusznie przypisywany świętemu Cyprianowi, biskupowi Kartaginy, to tekst stary, może z V-VI wieku, może i wcześniejszy, w średniowieczu popularny w klasztorach i szkołach, znany też w wielu przeróbek. Jedną z nich popełnił sam Raban Maur, który w liście dedykacyjnym do Lotara II pisze „sądzę, że utwór ten – ze względu tak na przyjemność, jak i na użyteczność – będzie drogi, a to z powodu ukazania w nim tak wielu historii”. Przyjemność i użyteczność. Gwoli rozrywki mnichów napisany utwór parodystyczny z nurtu ioca monachorum, detonator paschalnego śmiechu po długim okresie postu i umartwień? Albo związany z szaleństwem karnawału, gdy przełamywano i odwracano porządek świata? Z pewnością. Ale to żart wysoce dydaktyczny: bawiąc i zaskakując, uczy, ma ułatwić zapamiętanie biblijnych postaci, zdarzeń, ich charakterystycznych rysów i atrybutów: Jonasz-wieloryb, Jakub-soczewica, Noe-oliwka, Aaron -winogrona, Piłat – umycie rąk, Dawid -lira, Tobiasz- ryba. Biblistyka w wersji light.
W Uczcie Cypriana odnajdujemy postaci i absurdalne scenki rodzajowe ze snu Adsa, śródziemnomorskie ryby, pieczone mięsiwa i trunki. Tylko zakończenie biesiady bardziej jest pogodne, nie ma tu posępnej i groźnej atmosfery, jaka do snu młodego mnicha wdarła się pod wpływem tajemniczych i budzących grozę wydarzeń w opactwie
Po sprzątnięciu wszystkiego ze stołu Piłat domagał się wody do rąk, wniósł ją Jan, usłużyła Marta, […] namaściła Marta, jabłko ofiarował Adam, miód przyniósł Samson, strun liry dotknął Dawid.
Uczta Cypriana, przełożył i opracował Jerzy Kroczak, Oficyna Wydawnicza ATUT, 2007
A ducha cyprianowej biesiady odnajdujemy w parodystycznych tekstach jeszcze przez wiele wieków, jak choćby w siedemnastowiecznej Visio macaronica eruditi di Polonia:
post quem bażantorum, przepiórkarum, kuropatwarum ex libris de generatione chmura ingens. Olera fuere spinae argumentorum, ut karczochy, kauloryzy, jeżeli je znacie, wszystko to są włoskie, nisi groch, kapusta gront. Post quas magnum sub cerkiel scindebat geometra kołaczum, ale to omnia fraszki bez flaszki