Chciałem malując dać wyobrażenie o tych prostych ludziach, którzy w świetle lampy jedzą swoje kartofle, biorąc je rękami z półmiska – tymi samymi rękami, którymi kopali ziemię, gdzie one rosły; obraz przywołuje więc pracę i sugeruje, że ci wieśniacy uczciwie zasłużyli sobie na swoją strawę (…) ∗
Jedzący kartofle II, 1885, Amsterdam, Muzeum Van Gogha
W końcu 1883 roku Vincent van Gogh, po nieudanych próbach duchowej posługi w górniczym zagłębiu, osiada w Nuenen w Brabancji Północnej. Już wie, że chce być tylko malarzem. Maluje niewprawnie, właściwie uczy się malować. Szkicuje zawzięcie, portretuje mieszkańców, tkaczy i wieśniaków, zwłaszcza członków rodziny de Groot, którzy byli mu życzliwi i z czasem stali się w pewien sposób bliscy.
Odwiedza ich pewnego wieczora w lutym, a może już w marcu, jeszcze trzyma zima. Rodzina Cornelii de Groot zasiadła do wieczornego posiłku przy prostym, drewnianym stole oświetlonym słabym, zimnym światłem lampy naftowej. Trudny czas dla chłopów – przednówek, po większości zapasów z ubiegłego roku tylko wspomnienie zostało. Vincent zapamiętuje skromny posiłek celebrowany w milczeniu i mroku, wielką parującą misę. Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy. Chłopski stół niczym miejsce sprawowania sakramentu. Będzie go malować przez wiele miesięcy, szkicować, zmieniać ujęcie, powstanie kilka wersji.