Bohater ostatniej powieści Michela Houellebecque’a jest huysmansologiem. Joris-Karl Huysmans, pisarz francuski, a czasem czujący się bardziej Holendrem (stąd ów Joris-Karl, zamiast Charles-Marie-Georges, jak stoi w metryce), to postać na tyle znacząca dla konstrukcji bohatera Uległości, że wypada odnowić znajomość z estetyzującym dekadentem, post- albo supranaturalistą, jak sam siebie nazywał, wreszcie katolickim neofitą (prawdziwym czy udawanym?) – i z jego przedziwnie zróżnicowanymi kreacjami.
Na houellebecqowskiej fali odkurzyłam sobie parę tekstów Huysmansa, nie bez zainteresowania i przyjemności. Z nieznanych mi dotąd, zafrapowała mnie zwłaszcza nowela – a może mini-powieść? – A vau-l’eau, czyli Z nurtem albo Z prądem. Jeszcze naturalistyczna, a przecież pełna szaleństwa, epopeja głodnego neurotyka i hipochondryka.