Tagi

, , , ,

Ano, znowu. Skoro jest wiosna, pojawiają się szparagi. A skoro szparagi, to musi się pojawić Marcel Proust. Smak straconego (właściwie: zagubionego) czasu wszyscy kojarzą z magdalenką, ale to tylko epizod, a szparagi jada się z upodobaniem i w Combray, i w Paryżu, i w Normandii. Nie tylko jada, są rozkoszą także dla oka.

asp1

Oglądałem na stole, gdzie dziewczyna łuskała groszek, ułożone szeregiem zielone kulki — niby do jakiejś gry; ale zachwyt mój wzmógł się wobec szparagów, nasyconych ultramaryną i różowością, a których pręt, delikatnie pocętkowany fioletem i lazurem, blednie nieznacznie w iryzacjach nie będących z ziemi, aż do stóp, jeszcze powalanych glebą w której tkwiły. Zdawało mi się, że w tych niebiańskich odcieniach demaskują się rozkoszne istoty, które dla zabawy przedzierżgnęły się w jarzyny, ale, poprzez kostium swego jadalnego i jędrnego ciała, w owych kolorach rodzącej się jutrzenki, w owych szkicach tęczy, w owym zamieraniu błękitnych wieczorów, objawiają swoją szacowną esencję.

Nie wiemy, niestety, jak przyrządzała szparagi Franciszka, „kucharka niezrównana”. Podobno trafiały na stół w Combray „we wszelkiej postaci”. A na pierwszorzędny i wykwintny stół księstwa de Guermantes podawano je w towarzystwie sauce mousseline. (czyli w sosie muślinowym: w kąpieli wodnej ubijamy żółtka z sokiem cytrynowym i gorącą wodą, dolewając masło wąską strużką. Doprawiamy sos solą i pieprzem kajeńskim, a następnie mieszamy delikatnie z bitą śmietaną, rzecz jasna nie słodką).

A pan domu, książę Błażej, zachwala szparagi mimoza:

szparagi zielone, wyrosłe na powietrzu i — jak zabawnie powiedział uroczy autor podpisujący się: „E. de Clermont-Tonnerre” — „niemające niepokojącej sztywności swoich braci”, powinno się jeść z jajkami.

Smakosze de Guermantes delektują się wiosennym warzywem, to stały składnik snobistycznych obiadów. Ale nie podzielają zachwytu narratora nad „niebiańskimi odcieniami […]  rozkosznych istot, które dla zabawy przedzierżgnęły się w jarzyny”. Jarzyna to jarzyna, jej miejsce na talerzu.

Swann miał ten tupet, że chciał nam wmówić jakąś Wiązkę szparagów. Stały nawet tutaj te szparagi przez kilka dni. Było na obrazie tylko tyle: wiązka szparagów, ściśle podobna do tych, które właśnie pan łyka. Ale ja nie połknąłem szparagów pana Elstir. Żądał za nie trzysta franków. Trzysta franków wiązka szparagów! Jednego ludwika, oto co mogą być warte, nawet jako nowalia!

Elstir, wiadomo, postać fikcyjna, malarz ulepiony zapewne z wielu impresjonistów i pre-impresjonistów: Claude’a Moneta, Edouarda Maneta, Jamesa Whistlera, Eugène’a Boudin. Ale ten obraz, którym Guermantowie wzgardzili, możemy łatwo wyobrazić sobie patrząc na Szparagi Maneta.

asp2

Zadziwiające, jak często szparagi inspirowały artystów! Niepokojący, niepodobny do innych kształt. Trochę twarde, trochę giętkie. Barwy nieoczekiwane objawiają się w – zda się bezbarwnym, anemicznym, wyblakłym – warzywie wygrzebanym z ziemi. Mleczna i rozwodniona biel alabastru przełamana różem i fioletem, proustowskie „iryzacje”, albo blada żółć wpadająca w zieleń. Niedościgle maluje je, wielokroć, Adriaen de Coorte. Precyzyjnie i rzeczowo Louise Moillon, pięknie kontrastują z nadto barwnymi, kiczowatymi owocami:

asp3

W duchu chardinowskim – François Bonvin. Jest nawet specjalny garnek. A czy jajka wskazują, że będziemy przyrządzać szparagi mimoza (choć białe, nie zielone)?

asp4

Więc delektujmy się szparagami wiosną, cieszmy nimi i oczy. A smaku ulubionej jarzyny proustowskich bohaterów niech nam nie zepsuje odkrycie drugiego dna upodobań Franciszki. Do obierania szparagów usadza ona dziewczynę kuchenną (to ta, która Swannowi przypomina Caritas z fresku Giotta!), bidulę w zaawansowanej ciąży. Dziewczynę astma dusi,  ledwo zipie, bo ma uczulenie na szparagi. A Franciszka, z premedytacją: jeszcze, jeszcze, dziś, jutro, ciągle szparagi. Nawet ciotka Leonia oponuje:

[…] ależ tyś się prawdziwie rozchorowała na szparagi w tym roku, zamęczysz naszych paryżan.

— Ależ nie, proszę pani, one to lubią. Wrócą z kościoła z apetytem i zobaczy pani, że tylko im będą śmigać w rękach.

 „One” to lubią. „Caritas” się dusi. I o to chodzi: niech się stąd wyniesie, niech wraca do siebie. W tym domu króluje Franciszka i nie życzy sobie konkurencji. Poradzi sobie sama i sama zasłuży na uznanie i nagrodę.

Chrześcijańska „caritas”, miłość bliźniego, śpi snem głębokim. Cudowne szparagi stały się narzędziem podłości. Cóż, one temu nie winne..

===========================================================================
Adrian Coorte, 1697, Amsterdam, Rijksmuseum
Edouard Manet, 1880, Kolonia, Wallraf-Richartz-Museum
Louise Moillon, 1610, Chicago, Art Institute
François Bonvin, 1862, Baltimore Museum of Art
Marcel Proust, W poszukiwaniu straconego czasu, przeł. Tadeusz Boy-Żeleński